Hałas w restauracjach: Czy można jakoś sprawić, żeby było tam trochę ciszej?

Wieczorem nadchodzi ten moment: głowa zaczyna pękać. W tej narożnej restauracji w dzielnicy Westend dzieje się tak już o 19:00; monachijczycy jedzą wcześnie. Wszystkie stoliki są zajęte, większość z dwoma gośćmi, a do tego trzy stoliki z sześcioma, siedmioma, ośmioma osobami, które chętnie rozmawiają. Poziom hałasu wzrósł do ponad 90 decybeli, według aplikacji pomiarowej w moim telefonie – mniej więcej tyle, co suszarka do włosów. W tym momencie podszedłeś na odległość 30 centymetrów od osoby naprzeciwko, aby uniknąć czytania z ruchu warg, a twój widelec niebezpiecznie blisko jej twarzy. Po dwóch godzinach kończysz wieczór; wymarzony relaksujący wieczór nigdy się nie ziścił. Rachunek, proszę!