Świat zachwyca się "polską Wenecją". My wciąż nie doceniamy jej uroku

Zwykle wybierają Kraków albo Gdańsk, ale teraz coraz częściej mówią o "Wenecji Północy". Brytyjskie media odkryły Dolny Śląsk na nowo – i są nim zachwycone. A my? Puchniemy z dumy!
Wrocław, dotąd nieco w cieniu znanych turystycznych hitów jak Kraków czy Gdańsk, właśnie zbiera międzynarodowe oklaski – i to od nie byle kogo, bo od samych Brytyjczyków. To właśnie londyński portal Metro poświęcił polskiemu miastu cały artykuł, nazywając je "Wenecją Europy Wschodniej". Brzmi jak komplement? Bo nim jest – i to całkiem zasłużonym.

Co tak zachwyciło dziennikarzy z Wysp? Przede wszystkim atmosfera miasta – romantyczna, ale nie przesłodzona. Kulturalna, ale żywa. No i architektura: gotyk miesza się tu z modernizmem, barwne kamienice odbijają się w wodach Odry, a liczne kanały i aż 130 mostów tworzą niepowtarzalny klimat.
Z Londynu do Wrocławia – za mniej niż 30 funtów- Miasto jest łatwo dostępne pieszo, więc koniecznie przespaceruj się po ulicach, podziwiając architekturę sięgającą XII wieku – zachęca Metro swoich czytelników.
Nie bez znaczenia są też kwestie praktyczne. Jak się okazuje, Wrocław jest nie tylko uroczy, ale też… wygodny. Z brytyjskich miast – w tym Londynu, Manchesteru i Glasgow – dolecieć tu można bezpośrednio i tanio.
- Z Wielkiej Brytanii do Wrocławia można dostać się naprawdę łatwo, dzięki bezpośrednim lotom na główne lotnisko w mieście, które jest oddalone o zaledwie dwanaście kilometrów od centrum – podkreśla portal.
Bilety? Już od 30 funtów. To mniej niż przeciętna londyńska kolacja dla dwojga.
Co warto zwiedzić we Wrocławiu?Choć brytyjscy dziennikarze oczywiście docenili klasyki – Rynek Główny, Ostrów Tumski czy Hali Stulecia – nie ograniczyli się do przewodnikowego "must see". Zauroczyło ich również Nadodrze, artystyczna dzielnica pełna murali, galerii i alternatywnego ducha. Wśród rekomendacji pojawiła się też wrocławska kolekcja krasnali – dziś jest ich już ponad 800 i nieustannie przybywa.

I choć tekst Metro zyskał popularność głównie na fali medialnego zainteresowania finałem Ligi Konferencji Europy – i niefortunnych starć kibiców na wrocławskim rynku – to głównym bohaterem nie jest piłka nożna, a miasto. Miasto, które – jak się okazuje – nie tylko nie musi się niczego wstydzić, ale może śmiało konkurować z europejskimi klasykami.
Wrocław? Yes, pleaseZdecydowanie mamy się z czego cieszyć. Brytyjczycy dostrzegli w Wrocławiu to, co my często bierzemy za pewnik – jego autentyczność, piękno i nieoczywisty urok. Może więc warto wybrać się tam jeszcze raz, spojrzeć na znajome ulice nowymi oczami i – jak turyści z Wysp – dać się oczarować?
well.pl