„Obejrzałem w kinie wszystkie rozszerzone wersje Władcy Pierścieni i oto mój werdykt”

Cineworld świętuje swoje 25. urodziny, czyli wprowadzenie funkcji Unlimited, programu członkowskiego, który pozwala członkom oglądać dowolną liczbę filmów za miesięczną opłatą. Aby to uczcić, twórcy programu przywrócili do wyświetlania fanom niektóre z najlepszych filmów z ostatnich 25 lat w obniżonych cenach.
Kiedy więc zobaczyłem w mediach społecznościowych, że w pobliskim kinie Cineworld przez trzy dni z rzędu wyświetlane są wszystkie trzy części „ Władcy Pierścieni ”, od razu wiedziałem, że chcę iść. Jeśli cokolwiek sprawi, że te filmy będą lepsze, to obejrzenie ich w kinie. Ale kiedy później zdałem sobie sprawę, że wyświetlają wersje rozszerzone, podekscytowałem się jeszcze bardziej, bo do tej pory oglądałem tylko wersje kinowe każdego filmu.
Szybko więc zarezerwowałam bilety dla mnie i mojego chłopaka, który jest wielkim fanem „Władcy Pierścieni”, i razem poszliśmy obejrzeć kultowe filmy na dużym ekranie. Ale czy 12 godzin w sumie okaże się „przesadą” dla tej trylogii? Czas pokaże…

Na pierwszy ogień poszła oczywiście Drużyna Pierścienia, której seans odbył się w poniedziałek wieczorem o 18:30. Zadbaliśmy o to, żeby dotrzeć tam wystarczająco wcześnie, żeby skorzystać z toalety i kupić popcorn oraz napoje przed trzyipółgodzinnym seansem.
Pierwsza dodatkowa scena pojawiła się tuż na początku, ukazując wprowadzenie Jedynego Pierścienia i to, jak stał się on tak potężny i budzący postrach wśród mieszkańców Śródziemia. Jako nowicjusz w świecie Władcy Pierścieni, bardzo to doceniłem, ponieważ dodało to historii dodatkowej głębi – choć nie było to konieczne.
Następnie pojawiły się sceny w Shire, które już wcześniej należały do moich ulubionych, bo sama chętnie bym tam zamieszkała, gdybym mogła. Choć momentami akcja trochę się dłużyła, nic nie przebije wzruszających momentów, takich jak pokaz fajerwerków Gandalfa. To sprawiło, że z niecierpliwością czekałam na resztę filmów, a kinowe doznania sprawiły, że były jeszcze lepsze.
Dodał też dodatkowe tło fabularne dla wszystkich postaci z Hobbita. Choć na chwilę obecną jest to miłe, to naprawdę dobrze buduje napięcie i tworzy tło fabularne dla późniejszych filmów.

Jedną z dodatkowych scen, która naprawdę mnie zachwyciła w tym filmie, była scena, w której Frodo i Sam zauważyli leśne elfy zmierzające do Nieśmiertelnych Krain. Choć niewiele wniosła do fabuły, sceneria, muzyka i ogólny nastrój tej chwili sprawiły, że była to zapierająca dech w piersiach scena, która zakończyła się gęsią skórką.
Ponieważ od dawna nie oglądałam tych filmów od początku do końca, były w nich momenty i sceny, o których całkowicie zapomniałam, przez co miałam wrażenie, że oglądam je ponownie, po raz pierwszy.
Dodatkowe sceny sprawiły, że od samego początku poczułam sympatię do Aragorna. Nie zrozumcie mnie źle, jest i pozostaje jedną z moich ulubionych postaci, ale widok, jak odwiedza pomnik swojej matki w Rivendell i śpiewa elficką pieśń nawiązującą do jego uczuć do Arweny, sprawia, że staje się bardziej wiarygodny.
Następnego wieczoru nadszedł czas na ulubiony film mojego chłopaka, „Dwie Wieże”. Film opowiada o podróżach członków Drużyny Pierścienia, którzy podzielili się na trzy grupy i wyruszyli na swoje przygody, aby przygotować się do nadchodzącej walki z antagonistą Sarumanem.
Choć byłem podekscytowany, nasza wizyta w kinie zaczęła się od rozczarowania, ponieważ szybko zorientowaliśmy się, że wszystkie reklamy i zwiastuny były dokładnie takie same jak poprzedniego wieczoru, a nawet w tej samej kolejności! Chociaż to nie wina filmu, liczyłem na nieco większą różnorodność.
Jednak jednym z moich ulubionych elementów tego filmu było to, ile czasu ekranowego dostali Merry i Pippin. Po raz kolejny zupełnie zapomniałem o ich przygodach z Entami, a zwłaszcza o Drzewcu.

Szczególnie podobał mi się moment, gdy napili się pożywienia Entów i szybko zaczęli rywalizować o to, kto urosnie wyżej od rywala. Ponieważ filmy są dość ciężkie i mroczne, te lekkie momenty stają się przyjemniejsze.
Innym przykładem jest sytuacja, gdy Legolas i Gimli zaczynają ze sobą rywalizować o to, ile orków zabili na końcu bitwy. Nie tylko pokazuje to przyjaźń i rywalizację między nimi, ale także sprawia, że długa scena walki staje się odrobinę zabawniejsza i lżejsza.
A skoro już o scenach walki mowa, których jest mnóstwo – te sceny zawsze były niesamowite do oglądania. Ale oglądanie ich w kinie naprawdę sprawiło, że warto było siedzieć prawie do północy, żeby je obejrzeć, nawet dla kogoś takiego jak ja, kto zazwyczaj kładzie się spać o 22:00.
Nagle nadeszła środa i nadszedł czas powrotu do Cineworld na najdłuższy film z trylogii. Do filmu dodano 51 minut materiału, przez co film trwał ponad cztery godziny.
W tym filmie było kilka scen, które moim zdaniem przegapiłbym, gdybym teraz obejrzał premierę kinową, ponieważ film, który i tak był świetny, stał się jeszcze lepszy. Najbardziej godna uwagi scena w… rozszerzona wersja przedstawia śmierć Sarumana.

Akcja rozgrywa się, gdy Gandalf i pozostali napotykają pokonanego Sarumana, który wciąż jest nieustraszony, ale zostaje szybko dźgnięty przez Smoczy Język i spada z wieży, ginąc. Tymczasem w wersji kinowej historia Sarumana po prostu dobiega końca i słuch po nim zaginął .
Wersja rozszerzona zawiera również wyjaśnienia wcześniejszej luki w fabule dotyczącej tego, jak Aragorn, Legolas i Gimli przejmują Czarne Statki. Jestem pewien, że fani byli zachwyceni, gdy ją poznali, gdy zobaczyli ją po raz pierwszy.
W sumie spędziłem w kinie ponad 12 godzin, oglądając rozszerzone wersje tej trylogii, ale czy poleciłbym ją innym? Zdecydowanie.
Filmy te stawały się jeszcze bardziej niesamowite, gdy oglądaliśmy je na dużym ekranie, a rozszerzone wersje nigdy nie sprawiały wrażenia tak długich, jak były w rzeczywistości, ponieważ cały czas działo się w nich coś interesującego.
Jestem bardzo szczęśliwy, że Cineworld zdecydował się przywrócić te filmy do kin i mam nadzieję, że więcej kin pójdzie w ich ślady w przyszłości, bo nie mogę się doczekać, żeby je obejrzeć ponownie.
Daily Mirror