Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

France

Down Icon

Jakie to uczucie opuścić Kościół Mormonów

Jakie to uczucie opuścić Kościół Mormonów

Moja rodzina należy do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich od 1850 roku, kiedy to mój prapradziadek został naszym pierwszym mormonem i wyruszył w podróż do Utah. Siedem pokoleń później urodziłem się w Kolorado. Moi rodzice planowali przeprowadzkę do Utah po ukończeniu przez mojego ojca studiów stomatologicznych, ale mój dziadek, który sam już tam pracował jako dentysta, odradził im to. „Za dużo tu dentystów” – powiedział. Zostali więc w Kolorado, osiem godzin jazdy od miejsca, które było sercem naszej rodziny.

Każde lato i Boże Narodzenie oznaczały pielgrzymki do Utah. Nie były to tylko wizyty rodzinne – to były duchowe powroty do domu, przypomnienia o tym, skąd pochodzimy i kim mamy być. Uwielbiałam te podróże, zabawy z kuzynami, którzy podzielali moją wiarę, poczucie więzi z czymś większym niż ja sama.

Jestem najmłodszy z czwórki rodzeństwa i kiedy osiągnąłem dorosłość, droga wydawała się jasna: służyć na misji, służyć Kościołowi, żyć wiarą. Dwoje mojego starszego rodzeństwa już służyło na misjach i byłem podekscytowany, że mogę pójść w ich ślady. Kościół mormoński opiera się na posłudze świeckiej – zwykli członkowie „powołani” do pełnienia funkcji przywódczych – a moi rodzice zawsze odpowiadali na te powołania, pełniąc różne funkcje. Kościół to nie tylko to, co robiliśmy w niedziele; to, kim byliśmy.

mi
Brett Evans

Był jeden problem: jestem gejem.

Stanowisko Kościoła mormonów w sprawie homoseksualizmu jest nieco bardziej złożone, niż mogłoby się wydawać. Pociąg do osób tej samej płci sam w sobie nie jest uważany za grzeszny. Powszechnym terminem używanym przez mormonów jest godność , i choć nigdy nie używają określenia niegodny , istnieją pewne czyny, które wskazują na niegodność danej osoby. Jednym z nich jest seks homoseksualny. Bądź gejem, ile chcesz, ale pozostanie w Kościele oznacza pozostanie w celibacie. Na zawsze.

Kiedy skończyłem 18 lat i usiadłem z biskupem, aby omówić plany misyjne, szczerze przyznałem się do homoseksualizmu, oglądania pornografii i masturbacji – zachowań, które wymagały okresu pokuty przed wyjazdem na misję. Nie mogłem wytrzymać trzech miesięcy bez jednego lub drugiego, po części dlatego, że zmagałem się z uczuciami, których nie rozumiałem i które nie miały dla mnie zdrowego ujścia.

Biskup i ja postanowiliśmy, że powinienem poczekać, aż będę miał większą kontrolę nad swoimi myślami i czynami. Zamiast służyć na misji, zapisałem się na Uniwersytet Brighama Younga na Hawajach, a następnie przeniosłem się na Uniwersytet Brighama Younga w Idaho. Przez kilka lat starałem się znaleźć sposób na to, by być jednocześnie gejem i mormonem. Przez jakiś czas udało mi się znaleźć równowagę. Pełniłem funkcje kierownicze – w kworum starszych, jako sekretarz biskupa i dyrygent chóru.

Kościół, trzeba przyznać, zapewniał mi poufne przestrzenie, w których mogłem rozmawiać o moich zmaganiach. Kiedy zdarzały mi się „wpadki” – pornografia czy masturbacja – spowiadałem się, wycofywałem się z obowiązków kościelnych na kilka tygodni pokuty, a potem wracałem do pełnego uczestnictwa. (Ta kara była wymierzana każdemu, kto uprawiał seks lub masturbację, niezależnie od orientacji seksualnej). Ten cykl stał się znajomy, a nawet na swój sposób komfortowy.

W wieku 21 lat odkryłem internetowe społeczności homoseksualnych mormonów, którzy zmagali się z tymi samymi wyzwaniami. W końcu poczułem się zrozumiany. Dzięki jednej z tych grup internetowych poznałem kogoś, kto mieszkał w innym stanie. Zaplanowaliśmy wizytę – tylko na lunch, po prostu na rozmowę z dwojgiem ludzi, którzy się rozumieją. Skończyło się na tym, że pocałowaliśmy się w moim samochodzie. Nagle wszystko, co myślałem, że wiem o swojej przyszłości, zmieniło się. Może nie muszę być sam na zawsze.

Doprowadziło to do intensywnego wewnętrznego konfliktu. W wieku 24 lat nawiązałam wirtualny związek z innym gejem, mormonem. Nigdy nie spotkaliśmy się osobiście, ale byliśmy blisko emocjonalnie i często wysyłaliśmy sobie seks-wiadomości. Nie byłam przygotowana na złożoność pragnienia rzeczy, które wydawały się wzajemnie wykluczające: bycia wiernym swojej religii i doświadczania miłości.

grupa czterech osób w formalnych strojach pozujących razem
Brett Evans

Brett Evans w BYU.

Moja niedojrzałość emocjonalna sprawiła, że angażowałam się w relację z tym mężczyzną, a potem, gdy poczucie winy stawało się przytłaczające, drastycznie się wycofywałam. Po miesiącach tego stanu rzeczy, skonfrontował się ze mną. Kiedy powiedziałam mu, że muszę się wycofać, żeby wszystko poukładać, zdenerwował się. Wraz z rozpadem naszego romansu poczuł, że stracił również kluczowe wsparcie. Nie odzywał się do mnie miesiącami.

Przenieśmy się do maja 2014 roku, mojego ostatniego semestru na BYU–Idaho. Niezależnie od tego, czy jesteś mormonem, czy nie, studenci BYU podpisują kodeks postępowania. Część z niego dotyczy standardów akademickich (na przykład zakazu ściągania), a reszta standardów etycznych (zakaz picia alkoholu, palenia, zażywania narkotyków i seksu przedmałżeńskiego). Wykroczenia rozpatruje Biuro Kodeksu Honorowego i to właśnie do tego biura zostałem wezwany pewnego słonecznego, wiosennego dnia.

Administrator w średnim wieku zadawał przyjacielskie pytania o moje pochodzenie i studia, zanim wyjawił, dlaczego tam jestem: Ktoś zgłosił moje internetowe kontakty i związki z innymi homoseksualnymi mormonami. Inwazyjne przesłuchanie, które nastąpiło później, było przerażające. Chciał szczegółów na temat naszej sieci, informacji o spotkaniach i żebym zidentyfikował innych członków. „Wiem, że wymieniałeś się z kimś filmami o tematyce seksualnej” – rzucił poważnie.

Skutek był druzgocący: zawieszenie na cztery semestry, które skutecznie uniemożliwiło mi ukończenie studiów na trzy lata. Brakowało mi dziewięciu punktów ECTS do dyplomu. Byłem zraniony i zdezorientowany, więc skontaktowałem się z mężczyzną, z którym byłem w związku, zostawiając wiadomość głosową z pytaniem, czy to jego sprawka.

Tydzień później napisał do mnie maila: „Chciałem, żebyś poczuł się tak samo nieszczęśliwy, jak ja się przez ciebie czułem”.

Najbardziej zaskoczyła mnie reakcja moich rodziców. Byli wściekli – nie na mnie, ale na szkołę. Moja matka zadzwoniła do biura Kodeksu Honorowego, żeby się mną zająć, a administrator przeczytał jej intymne fragmenty moich prywatnych rozmów. Dla matki wyznania mormonskiego usłyszenie tych szczegółów z życia syna było druzgocące, ale jednocześnie otworzyło jej oczy na to, jak instytucja traktuje jej dziecko.

Ironią losu było to, że z punktu widzenia kościelnego przeszedłem już proces pokuty za swoje czyny. Mój biskup współpracował ze mną i w oczach Kościoła zostałem przebaczony. Jednak BYU działało według innych zasad. Odwołałem się od decyzji, stając przed komisją z biskupem u boku, argumentując, że zostałem już rozgrzeszony z zarzutów religijnych, a śledztwo bardziej przypominało polowanie na czarownice niż postępowanie dyscyplinarne. Moja apelacja została odrzucona.

Przyjąłem ciosy i przeprowadziłem się do Kalifornii, gdzie znalazłem pracę w dziennikarstwie, w dziedzinie, którą studiowałem. W tym sensie wszystko się ułożyło. Ale dźwigałem też ciężar sześciu lat edukacji bez dyplomu i głębszego pytania, czy dam radę dalej próbować być jednocześnie gejem i mormonem. Postanowiłem dać Kościołowi kolejną, szczerą szansę.

Znalazłem lokalną wspólnotę, zacząłem ponownie płacić dziesięcinę i z zapałem uczęszczałem na nabożeństwa w każdą niedzielę. Zmagałem się z myślą, że jestem dzieckiem kochającego Boga, a obraz, w jakim mnie stworzył, obejmuje homoseksualizm. Czy mógłbym pogodzić się z życiem w celibacie i znaleźć spełnienie w służbie Bogu i bliźnim?

Odpowiedź nadeszła podczas wieczornej modlitwy. Rozważałem wyeliminowanie z mojego życia wszelkich wpływów homoseksualnych – grup wsparcia, przyjaciół i społeczności internetowych, które mi pomogły. Byłem gotowy znaleźć terapeutę i całkowicie poświęcić się drodze Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, jeśli Bóg tego ode mnie oczekuje. Ale modląc się o tę drogę, czułem jedynie niepokój i strach.

dwie osoby trzymające się za ręce w naturalnym otoczeniu
Dillon Phommasa

Brett i jego partner.

Potem przyszła mi do głowy inna myśl: A co jeśli Kościół się myli?

Ogromny spokój, który nastąpił po tym pytaniu, był dla mnie znakiem, duchowym potwierdzeniem, którego szukałem. Nie była to odpowiedź, której się spodziewałem, ale była to odpowiedź, której potrzebowałem. Kiedy następnego ranka zadzwoniłem do rodziców, aby powiedzieć im, że odchodzę z kościoła, opowiedziałem im o tym podczas modlitwy. Powiedziałem im, że dałem z siebie wszystko, żeby to się udało, ale w końcu poczułem spokój, odchodząc. Odpowiedź mojej matki utkwiła mi w pamięci: „Zawsze będziesz miał miejsce przy naszym stole. Zawsze jesteś mile widziany w naszym domu. I każdy, kogo kochasz, również”.

To było w 2016 roku. Nadal sporadycznie chodziłem do kościoła, aby wspierać rodziców, jeśli byliśmy razem. Aż do 2021 roku. Wtedy to Starszy Jeffrey R. Holland wygłosił przemówienie na Uniwersytecie Brighama Younga, ostrzegając przed zbytnią tolerancją małżeństw homoseksualnych . Holland zasugerował, że mormoni powinni iść w ślady pionierów, budując kościół z łopatą w jednej ręce i muszkietem w drugiej – co wywołało niepokojące komentarze wśród zniewolonej publiczności, która mogła potraktować to zbyt dosłownie. To była ostatnia kropla goryczy dla niektórych z mojego rodzeństwa i oni również odeszli z kościoła. Nawet moi rodzice wyrazili zaniepokojenie i przyznali, że kościół nie jest dla mnie najlepszym miejscem.

Nadal co roku chodzimy razem na nabożeństwo bożonarodzeniowe, to moje jedyne ustępstwo wobec wiary, która ukształtowała naszą rodzinę przez siedem pokoleń. Jesteśmy gotowi wyjść, jeśli ktoś powie coś krzywdzącego o marginalizowanych społecznościach, ale kazania bożonarodzeniowe zazwyczaj koncentrują się na Jezusie i miłości, więc zostajemy.

Nie usunąłem jednak swojego nazwiska z archiwów kościelnych. Ten proces wymaga papierkowej roboty, spotkań z lokalnymi liderami i poświadczenia notarialnego. Ta instytucja nie zasługuje na więcej mojego wysiłku ani energii.

Mam szczęście, że mam wsparcie, którego brakuje wielu osobom odchodzącym od Kościoła. Miłość mojej rodziny nigdy nie osłabła; moi przyjaciele byli tolerancyjni i życzliwi. To całkowicie odmieniło sposób, w jaki poradziłem sobie z odejściem od wiary, która definiowała moją tożsamość przez dwie dekady.

Czuję empatię dla moich rodziców, którzy wychowali czwórkę dzieci w wierze, która ich zdaniem miała połączyć naszą rodzinę na zawsze, a potem patrzyli, jak wszyscy od niej odchodzimy. To nie może być łatwe. Ale wiem też, że zrobili wszystko, co w ich mocy, by zachować to, co uważali za prawdę, i nadal kochają nas bezwarunkowo.

Nigdy nie ukończyłem studiów licencjackich, choć mam nadzieję, że kiedyś to zrobię. Moja kariera dziennikarska rozwijała się dobrze i bez nich, ale ukończenie studiów byłoby powodem do dumy – zamknięciem rozdziału mojego życia, który zakończył się tak nagle.

Dziś jestem bardzo szczęśliwa, zaręczona z kochającym mężczyzną, z którym nie mogę się doczekać, by spędzić resztę życia. Nauczyłam się, że czasami najwierniejszą rzeczą, jaką możesz zrobić, jest przyznanie, że dana ścieżka nie działa dla ciebie, nawet jeśli działa dla ludzi, których kochasz i szanujesz. Kościół chciał, żebym była dobrą mormonką, która przypadkiem jest gejem. Potrzebowałam być osobą pełną życia, która przypadkiem była mormonką.

esquire

esquire

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow